No, nareszcie! Już ‘ćwierkają’ radośnie za oknem. To już trzeci sezon zasiedlają gniazdo uwite na moim gzymsie okiennym. Małe, zwinne, sympatyczne.
Codziennie wyglądałam zza firanki i nasłuchiwałam trzepotu skrzydeł. Wiosna już od dawna, kasztany lada dzień zakwitną, a tu gniazdo świeciło pustką.
Kamień spadł mi z serca, bo zamartwiałam się, że może tam w ciepłych krajach jakiś beduin złapał je w sidła, albo jakiś nieodpowiedzialny właściciel dubeltówki urządził sobie polowanie na te moje czarno-białe turystki, które towarzyszą mi od wiosny po jesień.
Jaskółki -ptaki wędrowne są narażone na kłusowników w równym stopniu jak dużo większe dzikie kaczki, żurawie, kormorany i bociany, czy drapieżne pustułki, sokoły czy rarogi.
Kłusownikom nie przeszkadza, że są pod ochroną (w Unii Europejskiej zabijanie wędrownych ptaków jest zakazane). Większość z nich ma założone przez ornitologów obrączki celem monitorowania ich tras przelotowych. Dzięki temu wiemy o co najmniej 300 gatunkach ptaków, które przylatują do Europy na letnie lęgi, a potem wracają na okres zimowy do Afryki.
Moje jaskółeczki najwyraźniej nie śpieszyły się do Leżajska. Wiedziały, że tam czeka na nie gotowe już gniazdo, wybudowane 3 lata temu, że nie będą musiały zaczynać życia od budowy nowego. Pewnie nie mają pojęcia, że ich gniazdo było zimą domem dla sikorek.
zobacz wcześniejsze blogi: